Londyńskie Chinatown

 Nǐ hǎo tu Z :)
Jest to bardzo popularne przywitanie w Chinach. Sprawdza się o każdej porze, a odpowiada się na nie w ten sam sposób. 
Dzisiaj podzielę się z Wami moją małą wyprawą do Chinatown. Jest to ogólna nazwa dla dzielnicy jakiegoś miasta zamieszkanej głównie przez mniejszość azjatycką. Takich dzielnic jest około sto na całym świecie. Ja miałam szczęście zobaczyć tę, która znajduje się w Londynie.
Kultura wschodu fascynuje mnie dopiero od niedawna. Zwyczajnie nie miałam z nią wiele styczności. Jednak powoli nadrabiam zaległości. 
Bardzo podoba mi się to jak Azjaci podchodzą m.in. do pracy, spożywania posiłków, czy mody. Ich ubrania są takie szalone i takie urocze.
Postanowiłam zapoznać się z dziełami studia Ghibli. Bardzo spodobał mi się "Sprited Away".


Na wakacjach wybrałam się do eleganckiej restauracji z sushi. Są przepyszne, szczególnie z sojowym sosem (nie jestem wielką fanką wasabi). Ponieważ jestem nieustraszona zdecydowałam się na grillowane mięso. Polecam też smażone lody o smaku imbiru i sezamu z owocowym sosem. Tak wiem, że to brzmi jak jakaś abstrakcja. Żeby dopełnić uczty zamówiliśmy tradycyjną herbatę.


A skoro już mówię o jedzeniu to podzielę się z wami moim małym doświadczeniem. Rozglądając się po witrynach zauważyłam chińskie pierożki. Od razu pomyślałam o Po z filmu "Kung- fu Panda"(który bardzo polecam, wszystkie części). Ten misiek był w stanie dla nich zrobić dosłownie wszystko. Po prostu nie mogłam się oprzeć, żeby ich nie spróbować.


Są bardzo delikatne z zewnątrz. Przypominają trochę w smaku polskie "parowańce", czyli kluski na parze. Jednak są bardziej lepkie. Farsz był z mięsem z kurczaka, taki słono- kwaśny. Czułam się jakbym się przeniosła do filmu.


Kolejne zdjęcie to autentyczna figura chińskich lwów, nazywanych też psami Fo lub Foo (Buddy).
W Chinach jest ich bardzo dużo, szczególnie w pobliżu świątyń. Mają za zadanie chronić przed złymi duchami. Przedstawiają mityczne istoty, dlatego nie przypominają zbytnio prawdziwych zwierząt. Zawsze występują w parach. Zarówno lew jak i lwica mają grzywy (artyści nigdy nie mieli możliwości zobaczyć ich na własne oczy). Lwica trzyma pod łapą lwiątko. Według wyobrażeń zwyczajnie je karmi za pomocą poduszki swojej łapy. Samiec trzyma kulę ziemską z wizerunkiem Kwiatu Życia.


Dlaczego warto odwiedzić Chinatown? To taki mały skrawek chińskiej kultury, który możesz zobaczyć na własne oczy.  Niewielu z nas ma możliwość wybrać się w tak daleką podróż. Dla mnie Chiny to praktycznie drugi koniec świata.
Chinatown to idealne miejsce na spacer. Na każdym kroku czekają na nas przystrojone lampionami restauracje i sklepiki z orientalnym jedzeniem. Jeśli chcesz zabrać ze sobą jakąś pamiątkę nie będzie z tym żadnego problemu. Czają się za każdym rogiem. Ja kupiłam sobie breloczek z chińskim, porcelanowym kotkiem, który przerobiłam na naszyjnik.